
Siema!
Nogi 2 razy w tygodniu powoli zaczynają wchodzić mi w krew a krew w mięśnie więc wszystko jest na swoim miejscu...
Ostatni drugi trening nóg w tym tygodniu pokazał mi gdzie moje miejsce czyli w lesie. Zostałem dosłownie zmiażdżony. Było ciężko chwilami nawet bardzo ale co nas nie zabije to nas wzmocni.
Wyglądał on następująco:
- wypychanie na suwnicy (10x160, 10x180x5)
- wyprosty na maszynie
- uginanie nóg leżąc
Uwierzcie mi 3 ćwiczenia potrafią wykończyć jeżeli są robione z pełnym zaangażowaniem.
Po treningu to już klasyka czyli płatki.....
Do pracy również to co zawsze czyli omlet na słodko(nie ma czasu w domu na gotowanie więc zawsze staram się jakoś szybko to załatwić)
Wieczorem wpadło 500g batatów, 400g indyka i warzywa(jakoś miałem ochotę na mizerię z jogurtem naturalnym)
Przygotowywałem się nawet do wieczornej pracy i ogarnięcia tego posta ale byłem tak zmęczony że nawet nie pamiętam kiedy padłem.
Pozdrawiam!
Sobota, 30 września 2017